Przerabianie odpadów działa na mnie jak medytacja – wywiad
Była reporterką. Przeżyła wiele, widziała jeszcze więcej i w pewnym momencie powiedziała „dość”. Prace ręczne, zwłaszcza dzierganie, stały się dla niej sposobem na odreagowanie. I dały początek blogowi nanowosmieci.pl. Tak Julia Wizowska z reporterki wojennej stała się Babką od Śmieci. Ale po kolei…
Od zawsze byłaś typem eko?
Trochę tak. W moim domu od zawsze było szycie, dzierganie, przerabianie. W końcu w czasach niedoborów trzeba było sobie jakoś radzić. Moja mama i babcia szyły odkąd sięgam pamięcią, a maszyna do szycia, druty i szydełko zawsze były obecne w naszym domu.
Pamiętam pierwszą rzecz, jaką uszyłam już tak na poważnie. Miałam 12 lat, na urodziny dostałam gitarę, o której marzyłam, ale brakowało mi pokrowca. Uszyłam go ze starych dżinsowych spodni, z boku wszyłam zamek od kurtki, wykorzystałam też szelki ze starego plecaka. Ten pokrowiec służył mi długie lata; zgubiłam go w czasie jednej z przeprowadzek na studiach, czego bardzo żałuję, bo to było coś naprawdę ekstra.
Jak wprowadzałaś ograniczanie produkcji odpadów do swojego życia? Od jakich zmian zaczęłaś?
Ekologiczne praktyki były stosowane już za czasów naszych babć, w końcu do sklepu chodziło się ze swoją torbą, kanapki nosiło się w pudełkach, a nie zawijało w folię jednorazową. Takie rzeczy były jednak robione zupełnie nieświadomie, nie miały etykietki eko. Świadome życie w stylu eko nastąpiło u mnie później, po studiach i po mojej przygodzie z dziennikarstwem.
Przez długi czas pracowałam jako reporterka, wyjeżdżałam do różnych miejsc objętych konfliktami: byłam w Czeczenii po wojnie, Kairze, na Donbasie. Razem z Grześkiem Szymanikiem, reporterem „Dużego Formatu”, zbieraliśmy tam materiały do reportaży i do książki.
Po kilku latach doszłam jednak do wniosku, że kończę z dziennikarstwem, bo widziałam już więcej niż chciałam zobaczyć. Ludzie, których spotykaliśmy na wojnie, z którymi siedzieliśmy w bunkrach wierzyli, że możemy coś zmienić, opowiadając światu ich historie. My wiedzieliśmy, że Zachód już nie jest nimi zainteresowany, że ich dramat nie trafi nawet na pierwszą stronę.
Postanowiłam odejść z zawodu. Potrzebowałam przestrzeni, żeby się odstresować i tak zaczęłam przerabiać różne rzeczy w domu. Prześcieradło przerobiłam na włóczkę i wydziergałam z niej pufę. Ze starych koszul uszyłam pokrowce na jaśki. Zanim coś wyrzuciłam do kosza, myślałam, co można by z tego zrobić. Prace manualne działały na mnie jak medytacja. Po pewnym czasie pojawił się pomysł, by tymi pracami podzielić się ze światem. Założyłam więc bloga Na Nowo Śmieci. Zaczęłam też powoli wdrażać się w temat zero waste. W 2016 w Warszawie odbyło się spotkanie z Beą Johnson, której rodzina w ciągu roku produkuje słoik śmieci! Pojechałam, zainspirowałam się. Z koszuli zrobiłam sobie torbę na zakupy – i to było pierwsze ze świadomych działań eko.
Na Twoim blogu znaleźć można sporo pomysłów na ponowne wykorzystanie odpadów. Ze starych t-shirtów robisz torby, ze swetrów ciepłe podkolanówki, z butelek – lampki; pokazujesz, jak przerabiać ubrania czy buty, by wyglądały jak nowe, jak zrobić woreczek na chleb czy woskowijki do pakowania kanapek. Skąd czerpiesz inspiracje?
Z głowy. Czasem jest tak, że mam materiał, który bardzo mi się podoba, ale w danej chwili nie mam na niego pomysłu. Więc go sobie odkładam. Tak wykończyłam np. balkon w naszym nowym mieszkaniu – z materiałów, które były magazynowane. Miałam dwie bambusowe rolety – wykorzystałam je do przykrycia niezbyt ładnej podłogi. Z palet, w których przywieziono nam materiały budowlane, zrobiłam miejsca do siedzenia.
Czasem widzę jakieś opakowanie i już mam na nie pomysł; ale najwięcej pomysłów mój mózg generuje podczas spacerów czy relaksu.
Przerabianie, samodzielne produkowanie… mogą wydawać się mocno czasochłonne. Co z tymi, którzy nie mają czasu, by szyć płatki do demakijażu czy odnawiać ukochane espadryle?
To zależy. Dosyć regularnie robię mydło w kostce. W godzinę przygotowuję partię mydła, na którą składa się 12 kostek. To starcza mi na pół roku. Tak naprawdę gdybym policzyła czas, jaki normalnie musiałabym poświęcić na zakupy, dojazd do drogerii, okazałoby się, że samodzielna produkcja kosmetyku w domu wcale nie jest czasochłonna.
Na blogu nie tylko pokazujesz, jak wykorzystać odpady, ale też bacznie przyglądasz się naszym koszom. Jakie błędy najczęściej popełniamy w segregacji?
Największym problemem są odpady bio. Najczęściej wyrzucamy je w drodze na spacer, do pracy, co oznacza, że wyrzucamy je w foliówkach. To z kolei sprawia, że nie nadają się do kompostowania.
Duże problemy mamy również ze szkłem. Niewiele osób wie, że do kontenera na szkło wrzucamy wyłącznie szkło opakowaniowe po produktach spożywczych. Nie możemy wyrzucać do tego pojemnika szyb, szklanek, okularów, bo wtedy szkło jest zanieczyszczone. Jeżeli te różne rodzaje szkła trafią razem do pieca w hucie, produkty, które powstaną, będą felerne.
3 najprostsze Twoim zdaniem sposoby na to, by ograniczyć w domu produkcję odpadów to…
Pierwsza rzecz to oczywiście torby na zakupy. Dzięki nim nie tylko dbamy o środowisko, ale też oszczędzamy pieniądze.
Druga sprawa to przestawienie się na wodę z kranu albo przynajmniej w szklanych butelkach, bo je lepiej się recyklinguje.
A jak idziemy na zakupy, to weźmy ze sobą woreczki na poszczególne produkty. Albo wybierajmy chociaż opakowania, które nadają się do recyklingu.
Przygotowując materiały do swojej ostatniej książki „Nie śmieci”, dokładnie przyjrzałaś się temu, co dzieje się z naszymi odpadami. Zwiedziłaś sortownie, wysypiska, kompostownie, papiernie, spalarnie. Co zaskoczyło Cię najbardziej – na plus lub na minus?
Znałam liczby, wiedziałam, ile odpadów produkujemy w skali roku, ale zobaczenie ton śmieci, które każdego dnia przyjeżdżają do jednego zakładu, to coś, co robi wrażenie. Przeraziła mnie również skala zanieczyszczenia tych odpadów.
To wszystko pokazuje, jak bardzo potrzebujemy edukacji w tematach związanych z ekologią.