„Kwiaty zamiast śmieci” – wywiad z prezesem Fundacji ARKA
Lubimy wypoczywać na łonie natury, cenimy estetykę, a mimo tego ciągle „żyjemy na śmietniku”. GUS podaje, że w 2019 roku w Polsce zlikwidowano 11 000 371 dzikich wysypisk, z których łącznie zebrano ok. 26 000 ton odpadów komunalnych. Czy sposób myślenia ludzi można zmienić? Jak promować pozytywne postawy i mobilizować do działania? Fundacja Ekologiczna ARKA ma na to pomysł. Akcja nazywa się „Kwiaty zamiast śmieci” i w tym roku dołączyły do niej również firma TiM i marka Cono Sur! Rozmawiamy z prezesem Fundacji, Wojciechem Owczarzem.
Czy akcja „Kwiaty zamiast śmieci” realnie może coś zmienić?
Oczywiście. To pomysł, który ma zachęcić ludzi do dwóch rzeczy. Po pierwsze, do wiosennego sprzątania, choćby w formie symbolicznej. Każdy z nas, idąc do lasu czy parku, może wziąć jedną pustą reklamówkę i podczas spaceru pozbierać do niej śmieci. Potem można je po prostu zostawić przy koszu lub – jeśli ma się ekologiczne zacięcie – posegregować. Po drugie, uczestnikom akcji na naszym fanpage’u przekazujemy niewielki podarunek w postaci nasion kwiatów przyjaznych dla pszczół i innych zapylaczy.
Dlaczego pomoc zapylaczom jest tak ważna?
Pszczoły zapylają wszystkie rośliny, również te, które uprawiamy. Są zatem niezmiernie ważne we wszelkich uprawach sadowniczych, m.in. jabłek, wiśni, malin. Jeżeli pszczoły wyginą, to prawdopodobnie nikt więcej nie zapyli roślin. Pszczoły zapylają także rośliny w środowisku naturalnym, dostarczając pokarm dzikim zwierzętom i utrzymując tak ważną bioróżnorodność.
Problem zamierania owadów, które są bardzo ważne dla bioróżnorodności i gospodarki, staje się coraz poważniejszy. Przyczynami takiego stanu rzeczy są zmiany klimatyczne i intensywne rolnictwo, oparte na środkach ochrony roślin.
Wysianie nawet jednej donicy to już ogromna pomoc. Bo pszczoła nie musi daleko szukać pokarmu, ma miejsce, w którym spokojnie może egzystować.
Akcję „Kwiaty zamiast śmieci” organizujecie już od kilku lat, ale w tym roku wygląda ona trochę inaczej…
Akcja jest przez nas organizowana od 15 lat. Wcześniej miała trochę inny charakter. Namawialiśmy do działania w większych grupach, sprzątania dzikich wysypisk śmieci i sadzenia w ich miejsce kwiatów. W tym roku, z racji pandemii, stawiamy na działania indywidualne. Każdy może się włączyć w akcję – wystarczy jedna osoba, jedna reklamówka, jedna posadzona roślina.
Dlaczego w czasach, w których odbiór odpadów organizują samorządy, problem śmiecenia jest tak duży?
Jeżeli chodzi o indywidualnych śmieciarzy, to zupełnie nie wiadomo o co chodzi. Jeśli ktoś ma u siebie segregację śmieci, to przecież i tak płaci i nie ma znaczenia czy wystawia jeden worek czy dwa.
Śmieci w lesie, na górskich ścieżkach zostawiają niestety turyści. Do plecaków pakują oni napoje, słodycze, a potem – w miarę wspinania się pod górę, gdy plecak ciąży im coraz bardziej – chcą się ich jak najszybciej pozbyć. Przy ławeczkach na szlaku zawsze można zobaczyć górę butelek i opakowań. Wielka szkoda, bo przecież jeśli ktoś był w stanie założyć plecak z pełnymi butelkami, to przecież może go znieść z samymi opakowaniami, które ważą niewiele.
Obecnie w Polsce pojawił się także duży problem z firmami remontowymi, które zamiast zapłacić za wywóz śmieci, czasem wyrzucają odpady gdzie popadnie. A takie dzikie wysypiska są trudne dla uprzątnięcia, nawet dla zorganizowanej grupy śmiałków.
Jak my możemy edukować? Co powiedzieć osobie, która bez mrugnięcia okiem wyrzuca w lesie papierek czy butelkę i nie widzi w tym problemu?
Przede wszystkim śmiecenie jest karalne. Leśnicy coraz częściej montują kamery w miejscach, gdzie śmieci są wyrzucane i później ściągają śmieciących.
Warto pomyśleć również o mieszkańcach lasów. Śmieci to bowiem nie tylko problem estetyczny. Na naszej bezmyślności cierpią zwierzęta, głównie bezkręgowce, które wchodzą do butelek czy puszek po napojach i później nie mogą się z nich wydostać. Sarny ranią sobie nogi na rozbitych szklanych butelkach, dziki jedzą różnorodne opakowania po jedzeniu.
Do tego dochodzi kwestia zanieczyszczenia wód gruntowych, powietrza, gleby. Odpady budowlane czy te z zakładów naprawy samochodów prowadzą do poważnego skażenia środowiska.
To argumenty, które powinny trafić do każdego.